wtorek, 31 marca 2015

6. Całkiem sam, tak jak kiedyś ja..

Najpierw zrobiłam ciasto, bo kiedy ono będzie się piekło, my będziemy jedli. Zawołałam Andrzeja, gdyż nie lubię kroić cebuli. Zawsze płacze jak głupia. Dobrze, że trening był na 18 to na spokojnie możemy sobie posiedzieć, gdyż zegarek wskazywał godzinę 14. Andrzej stał już oparty o lodówkę i mówił coś do mnie.

- Przepraszam, zamyśliłam się.
- Widzę właśnie. Pytam się co chciałaś.
- Mógłbyś posiekać cebulę.
- Może nie jestem szefem kuchni, ale pokroić umiem. Czemu płakałaś? -Andrzej podszedł do mnie i patrzył się uważnie
- Przecież widziałeś, już część cebuli pokrojona. Wiesz ale pomyślałam, że zmył by mi się makijaż.
- Wariatka. Trzeba było od razu wołać. Wiesz Conte na pewno by przyleciał od razu.
- Debil. 

Spojrzałam się na Wronę i uśmiechnęłam. Ten zmył mi łzę z policzka i patrzył się głęboko w oczy. Gdy nachylił się nade mną i nasze usta dzieliły bardzo małe centymetry, odsunęłam się. 

- Andrzej czy my o czymś nie rozmawialiśmy?
- Myślałem, że zmieniłaś zdanie.
- To nie myśl. 

Widziałam jak bardzo się zdenerwował. Ale co ja mu na to poradzę. Poza tym nie jestem dziewczyną która od razu kiedy ma okazje leci do chłopaka. Zresztą będę z nim pracować musimy być profesjonalni, a nie bawić się w jakieś miłości. Kiedy Andrzej pokroił już to co trzeba wyszedł po prostu z kuchni. Boże nawet ja się tak nie obrażam. Gorzej niż z dziewczyną. Niedługo po Andrzeju do kuchni z wielkim uśmiechem wkroczył Włodarczyk. 

- Czy ty kiedyś się nie uśmiechasz?
- Czasem mi się zdaża. Ale rzadko. Wesołym człowiekiem jestem.
- Zauważyłam. Co cię do mnie sprowadza?
- A tak sobie przyszedłem. Chłopacy grają a mi się już znudziło.
- Ja nie wiem jak wy to robicie, że wam się to nie nudzi. Sport jako praca, sport jako hobby, sport nawet jak macie wolne. Ja bym ochujała.
- Pani jak się pięknie wyraża. - Wojtuś spojrzał się na piekarnik i zaświeciły mu się oczy - Ciastoooo. Boże kocham cię.. Dobrze, że trener tego nie widzi.
- Czasem można pozwolić sobie na coś, a nie ciągle trzymać się diety.
- Mądrze mówisz. Pomóc ci coś.?
- Nie. Sama sobie poradzę.
- Ale ja mogę coś zrobić. -wyciągnęłam talerze a Wojtek od razu mi je zabrał- Jednak się przydam.
- Ale na prawdę nie musisz.
- Zawołam Conte to zobaczysz jak przyleci zaraz.
- Co wy macie do tego biednego Facu?
- A nic nic. Wiesz chłopaczyna nie może sobie nikogo znaleźć, prócz dziewczynek w wieku 13-15 lat. A z jego Helenką mu się nie układa.
- No tak. Wrona to samo. Wczoraj wyszedł do sklepu na przeciwko, to wrócił po prawie godzinie, a i tak musiałam po niego iść.
- Ciężkie życie osoby publicznej. Marechal się śmiał, że we Francji mógł sobie wyjść normalnie po bułki, a tu gdzie się nie ruszy to go ktoś prosi o zdjęcie, albo autograf.
- Przerąbane. Ale wiesz, dla was to jest nic, a dla kogoś to jest takie szczęście jakby wygrał miliony.
- Dlatego pomimo, że niekiedy nie mamy humoru trzeba to jakoś przeżyć.
- Dokładnie. Pioona. 

Wyciągnęłam wszystko i można było siadać do stołu. Na szczęście wszyscy jedli szpinak. Zresztą jest zdrowy to nic im się nie stanie jak zjedzą. Chłopaki jeszcze chwile posiedzieli, wypili kawę i zjedli ciasto, ale musieli przygotować się na trening. Zostałam sama z Andrzejem, lecz długo nie nacieszyliśmy się swoją obecnością. Zegar pokazywał godzinę 17. Czas się przygotować. Wyszłam wyszykowana po około 45 minutach. Andrzej siedział jak na gwoździach. 

- Ile można się przygotowywać? Nigdy was nie ogarne.
- Wrona ty lepiej się nie odzywaj, bo sam potrafisz siedzieć dłużej.
- Ja? w życiu.
- Już nie kłam.
- A tak swoja drogą, bardzo ładnie wyglądasz.
- Przyzwyczaj się, że ja zawsze ładnie wyglądam.
- I skromna bardzo tez jesteś.
- Wiadomo.

Wyszliśmy z domu, tym razem nie mieliśmy czasu na spacer. Był mały stresik, ale jak zobaczyłam ENERGIE to serce jakby mogło to już by mi wyskoczyło. Andrzej pokazał mi drogę do gabinetu Prezesa, a sam skierował się w stronę szatni. Zapukałam i usłyszałam "proszę". Na fotelu siedział normalny facet, schludny, z twarzy wyglądał na miłego

- Dzien dobry.
- Dzien dobry co cię do mnie sprowadza?
- Izabela Andarekta. Byłam umówiona na rozmowe w sprawie pracy.
- A tak. Andrzej wspominał mi. Proszę usiądz. Słyszałem dużo o tobie.
- Ciesze się, mam nadzieje, iż same dobre rzeczy.
- Oczywiście. Niestety mam dla ciebie złą wiadomość.... 


~Andrzej~



Wszedłem do szatni i wszyscy nagle ucichli. Usiadłem na swoim miejscu i zacząłem się przebierać. Chłopaki dziwnie się na mnie patrzyli.

- O co wam chodzi? -zapytałem bo zaczynało mnie to irytować
- Czemu Wronka nam nie powiedział, że ma dziewczynę? -odezwał się Winiarski
- Bo to nie jest moja dziewczyna jełopie.
- Ty hamuj się. -pogroził mi Winiar i zaczął się śmiać.
- Pewnie "przyjaciółka". -Odezwał się Marechal.
- Przyjaciółka to to bardziej naszego kolegi Conte. -zaśmiał się Włodarczyk
- Co ja?
- Facu jak zawsze głową w chmurach.
- Zakochany to co się dziwisz. 
-Weźcie się wszyscy odwalcie. -wstał i wyszedł
- Z nim co się dzieje?
- Helenka fochy stroi.

No tak Uriarte wiedział najlepiej, w końcu są najlepszymi przyjaciółmi. Sam Facu mówił mi ostatnio, że pomiędzy nimi nie jest już tak jak kiedyś. Zresztą nie oszukujmy się miłość na odległość nigdy nie wychodzi. Chociaż by się bardzo chciało. Wszyscy przebrani poszliśmy na boisko. Tam czekał już na nas Falasca.

- Dobra chłopaki 30 kółeczek.

Jak to w naszym przypadku nie obyło się bez śmiechów. Kiedy skończyliśmy i każdy z nas rozciągał się na parkiecie do hali wszedł Piechocki z Izą. Widziałem, że było coś nie tak. Podszedł, porozmawiał chwilę z Miguelem i zawołał Izi do siebie.

- Chłopaki chodźcie na chwilę. Chciałbym przedstawić wam waszą drugą Panią trener. Za chwile również powinien pojawić się wasz nowy kolega. -Na te słowa drzwi otworzyły się i wszedł nie kto inny jak Anderson. Czyli jednak to była prawda.- O wilku mowa. Zapraszam Panie Anderson.


~Izabella~



Nie mogłam uwierzyć, że mój były narzeczony stoi właśnie przede mną. Tak byłam kiedyś z Andersonem. Stare dzieje. Tak samo jak nie wierzyłam w to, że zgodziłam się zostać ich drugim trenerem. Tak jak mówiłam nie mogę spoufalać się z siatkarzami, trzeba być profesjonalnym. Jako, że Matt dopiero przyleciał, a ja zaczynałam dopiero od jutra oboje poszliśmy usiąść na trybuny. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, którą przerwał Amerykanin.

- Dawno się nie widzieliśmy. Pięknie wyglądasz.
- Dziękuje. Jak się czuje Swietłana?
- Nie utrzymuje z nią kontaktu. Dziecko nie było moje. Tak w ogóle bardzo za tobą tęskniłem.
- Matt. Skończ dobrze. Tęskniłeś jak pieprzyłeś fizjoterapeutkę za moimi plecami? Bo wątpię. Także nie kłam mi prosto w oczy.

To go zamknęło. Byliśmy szczęśliwi, miało być dziecko, ślub, potem poronienie, aż w końcu poszedł pocieszyć się do innej. Kiedy ja siedziałam w zimnej Rosji, nikogo nie znając, płacząc dlaczego mnie to spotkało, on dziwnym trafem zaczął coraz później wracać do domu, a kiedy nakryłam ich razem w gabinecie zadecydowałam, że czas to zakończyć. Nawet nie wiedzieli, że ich widziałam. Wyprowadziłam się, nie chciałam słuchać jego wymówek. Spakowałam walizki, zostawiłam mu list, z krótkim zdaniem : Nie szukaj mnie. Samolot miałam dopiero kolejnego dnia. Tak wróciłam do Polski, do rodziców. Nie musieli pytać o co chodzi. Nie powiem, żeby się ze mną nie kontaktował. Wydzwaniał, pisał, przyjeżdżał. Ale co mu to dało, nie chciałam go znać. Teraz po tych 3 latach nie czuje już żadnej sympatii do niego. 



15 komentarzy:

  1. Teraz Facu się pewnie śmieje ;D
    Pozdrawiam, zapraszam do koleżanki malec-rosnac.blogspot.com i życzę weny ;*
    No i oczywiście wesołych świat ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Wrona końskie zaloty widzę :D Facu ma pecha, same gimbusy do niego się kleją i w ogóle nie ma szczęścia. A Iza drugim trenerem... Za te krzywdy co Anderson jej wyrządzi, to będzie go cisnęla hjahaha :D
    Rozdział wiesz, że jest mega i czekam na kolejny z niecierpliwością <3
    Buziooole :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, tylko te dialogi mogłabyś pisac inaczej. Tak każdy po enterze, bo to troche nieczytelne :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem ci, że tak pisze. Przy dodawaniu rozdziału i przy podglądzie było wszystko okej, nie wiem czemu dodało się bez enterów. :)

      Usuń
    2. Czytałam na telefonie to było bez enterów. Na kompie jest z :) Nie ma to jak blogspot ;) Dlatego zapraszam do mnie

      Julia, Karol i Michał serdecznie zapraszają:
      http://corkademeter.blogspot.com
      Spotkanie, zmiana i wypadek. Co z tego wyniknie?

      Usuń
  4. Biedny ten nasz Facu. A Helenki już nie lubię. :) Widać, że Wronce zależy na Izie. Mam nadzieję, że będą razem mimo wszystko i oby Matt nic nie skopał. Mam prośbę co do dialogów. Jeśli to nie problem pisz każdy po enrerze. :) Zapraszam do siebie http://zmiana-o-360-stopni.blogspot.com/
    Pozdrawiam,
    Karolina R. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju, cudowne opowiadanie! Historia naszej Izy poplątana, ale bardzo ciekawa. Oby Iza i Wrona byli ze sobą noo! A Anderson niech spada! Więc to tyle, przy okazji zapraszam do siebie! Http://handballitsmywholelive.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego mam wrażenie że Anderson nie odpuści i namąci co nie miara? Nie wiem, ale chętnie się przekonam. Czekam na więcej!

    Pozdrawiam i zapraszam też do siebie ( oczywiście jeżeli masz ochotę ;) ) http://moja-podswiadomosc-sie-rumieni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć, cześć! Gonię cię kochana i dlatego już dziś pojawił się 8 rozdział mojego opowiadania!
    Http://handballitsmywholelive.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana zapraszam do siebie na 5!
    http://moja-podswiadomosc-sie-rumieni.blogspot.com/
    Pozdrawiam, Winka :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Łamiesz moje serce! Tak rzadko te rozdziały :( noo...
    A tak z innej beczki nominuję cię do LIEBSTER AWARD :)
    informacje tutaj : http://miloscpomozecipowstac.blogspot.com/2015/04/liebster-award-dziekuje-ci-za-nominacje.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdybyś była zainteresowana u mnie nowy rozdział. Zapraszam!
    http://moja-podswiadomosc-sie-rumieni.blogspot.com/
    pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Wydaje mi się, że Andrzej sam nie wie czego chce. Zauroczył się w obu dziewczynach i nie potrafi wybrać między nimi.
    Ale Wojtek jest po prostu... hm. cudny *=* Uwielbiam go!
    Weny :*!

    PS. jesli masz ochotę to zapraszam do mnie na: walczycomilosc.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dotarłam!
    Iza, zdecydowanie Iza i Wronka! Matt - panu dziękujemy, tam są drzwi. Nagroda pocieszenia w postaci kubka kawy do odbioru na zewnątrz. Bye, bye.
    Ciągnie go do Izy tylko taki niezdecydowany jakby. #typowyandrzej
    A wiecznie uśmiechnięty Włodi, cóż, ten typ tak ma. :)
    Czekam na kolejny rozdział i błagam dodawaj częściej!
    P.S. Zapraszam do siebie n http://tough-decision.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękna! Informuję iż 7 rozdział doleciał :) pozdrawiam.
    http://moja-podswiadomosc-sie-rumieni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń