poniedziałek, 15 czerwca 2015

10. Say something.

Nasz pocałunek trwał dość długo. Byłam zła na Matta ale bardzo brakowało mi jego dotyku i czułości. Gdybym była trzeźwa na pewno taka sytuacja nie miała by miejsca. Oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy ktoś wyszedł na balkon i zwrócił naszą uwagę. Przed nami stała Patrycja z zabójczym wzrokiem. Matthew wiedział, że to czas aby się zmyć i tak też zrobił. Fizjoterapeutka patrzyła się na mnie z oskarżycielskim wzrokiem, ale gdy zaczęłam płakać coś w niej pękło. Przytuliła mnie do siebie.

- Iza co ci wpadło do głowy?
- Nie wiem. To była chwila. Chciałam go odepchnąć ale nie potrafiłam. Łączy nas wspólna historia.
- To już wiem czemu Wrona chodzi taki wkurwiony po mieszkaniu.
- Czyli widział. Dałabyś mi klucze do siebie? Nie chce tutaj już być.
- Pojadę z tobą.
- Baw się i zagadaj w końcu do tego Włodarczyka bo biedak się napatrzeć nie może, a znając jego to się nie odezwie.
- Ale jak to?
- Popatrz jak na ciebie zerka.
- Na pewno z tobą nie jechać?
- Wsiadam w taksówkę i wysiadam u ciebie.

Patrycja dała mi klucze i poszła w tany. Ja ochłonęłam i również weszłam do pokoju. Automatycznie poczułam zabójczy wzrok Wrony na sobie. No tak dalej miałam na sobie bluzę Andersona. Wkurzony wyrzucił piwo i wyszedł. Wybiegłam zaraz za nim. Wiadomo ja z moimi krótkimi nóżkami nie biegam tak szybko jak on. Wyleciałam z klatki i zdążyłam w ostatnim momencie bo Andrzej akurat otwierał drzwi od samochodu.

- Andrzej! -nic, zero reakcji- Andrzej kurwa mówię coś do ciebie. Odejdź od tego samochodu. Piłeś.
- Weź idź stąd. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać.
- A ty jesteś jakiś królewicz? Trzeba się na wizyty umawiać?
- Idź lepiej sobie do swojego królewicza. Bo chyba nie oddałaś mu części jego zbroi. Tylko lepiej, żebyś co 10minut go nie zmieniała. Wczoraj ja, dzisiaj Anderson a jutro kto? Włodarczyk? Conte? Marzenie-zaliczyć całą Skrę? Możesz dopisać do swojej listy naiwnego Andrzeja Wronę. Jesteś po prostu zwykłą...... Nie będę kończył, sama sobie dopowiesz.

Zabolało i to cholernie. Mierzyłam się na wzrok z Andrzejem. Widziałam w jego oczach ból. Byłam jak zahipnotyzowana. Poczułam tylko jak pojedyncze łzy spadają z moich policzków. Wrona próbował pokazać, że to go nie rusza. Odwróciłam się i szłam przed siebie. Nie patrzyłam nawet gdzie. 

- Izi. Poczekaj. -Andrzej dogonił mnie po chwili i złapał za rękę. Wyrwałam mu się, ale kiedy ktoś jest od ciebie wyższy o 30cm za dużo nie zrobisz. Skierował mój wzrok na siebie i patrzył prosto w oczy- Przepraszam. Nie powinienem tak mówić.
- Nie znasz mnie. Nie wiesz co łączyło mnie z Andersonem. Nie oceniaj.
- Nie płacz już proszę. Przegiąłem nie powinienem.
- Pobiegasz te 20 kółeczek więcej.

Widziałam jak na jego usta wkradł się pojedynczy i szybki uśmiech. Przytulał mnie do siebie i staliśmy tak na środku chodnika. Wiem, że nie możemy tak, ale Andrzej ma w sobie coś takiego co przyciąga kobietę. Cieszyłam się chwilą i wdychałam perfumy siatkarza.

- Gdzie idziesz tak w ogóle?
- Do Pati do mieszkania. Dała mi swoje klucze i kazała tam jechać.
- Wskakuj na barana i ruszamy. -zrobiłam to co mi kazał i podałam siatkarzowi adres. Kiedy wsiedliśmy do samochodu Andrzej patrzył się w moją stronę dość długo.- Ściągnij tę bluzę proszę cię. Nie mogę na nią patrzeć.
- Nie żebyś miał taką samą.
- Ale na mojej jest Wrona i 8, a nie Anderson i 19. Jeśli mogę się spytać, co zaszło pomiędzy tobą, a Mattem, że mówiłaś, że macie wspólną historię.
- Byliśmy ze sobą 3lata. Było dziecko, miał być ślub. Ale pojawiła się ona. Swietłana. I tak zakończyło się nasze życie. Ja wróciłam do Polski, on został w Rosji. Dziewczyna zaszła z nim w ciąże, ale okazało się, że to nie jego. Wydzwaniał, przyjeżdżał.
- Dlaczego po tym co ci zrobił dałaś mu się pocałować?
- Nie wiem. Brakowało mi go. Na prawdę go kochałam.
- Nie będzie trudno ci pracować z nim w jednym klubie?
- Będę musiała to przeżyć.
- A Penchev?
- Co wy macie do tego biednego chłopaka?
- Nie lubimy go i tyle.
- Nic mnie z nim nie łączy. Poza tym jestem od niego starsza, a ja za małolatów się nie biorę.

Wrona chytrze się uśmiechnął i już mieliśmy ruszać kiedy zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłam numer Oli.

- Tak słucham
- Pojechałaś już?
- Nie jeszcze nie, a coś się stało?
- Wrócicie na górę bo mała burda była.
- Jakie wróćcie jak ja jestem sama.
- Iza mów tak do mojego Karola, ale nie do mnie. Bierz Andrzeja i widzę was na górze.

Wyszliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę klatki. Zastanawiało mnie jedno, kto z kim się pobił.

*Perspektywa Patrycji*


Kiedy zobaczyłam Izi i Matta całujących się, zagotowało się we mnie. Tak bardzo ją zranił, a teraz się pojawia się ni z gruchy i z pietruchy i ją całuje. Jednak wiedziałam, że na trzeźwo by sobie na to nie pozwoliła, dlatego dałam jej trochę przestrzeni i wręczyłam klucze od mojego mieszkania, żeby mogła tam się ogarnąć.
Zastanawiała mnie jedna rzecz, jaką mi powiedziała o Włodim. Przecież to się nie trzyma kupy! Gdy odszukałam go wzrokiem, okazało się, że Izi miała rację. Patrzył się. Nie wiem czy nieśmiało czy nie, ale on raczej do nieśmiałych nie należał.
Poszłam do kuchni się czegoś napić. Nie miałam za bardzo weny na alkohol, jakoś nie miałam humoru.

- Patrycja czemu nie pijesz? Baw się! – zawołał trener Falasca.
- Ja się jeszcze rozkręcę, spokojnie. – zaśmiałam się cicho i poszłam do Skrzatów.

Miał rację. Powinnam się bawić. Jestem młoda i powinnam korzystać z życia. Karol polał mi drinka, po czym z nim przybiłam i wypiliśmy wszystko duszkiem. Po dwóch takich mocniejszych miałam o wiele lepszy humor i poszłam tańczyć z Facu, żeby go chociaż rozweselić, bo ostatnio tylko się kłócił z Heleną, nawet na imprezie.

- Jak to możliwe, że taki fajny chłopak jak ty, nie może znaleźć szczęścia?
- Bywa. Ma się lepsze i gorsze drzwi. Chyba czas to zakończyć. – westchnął.
- W sumie jak wszyscy, myślałam że już dawno to zakończyłeś.
- Chyba nie mam serca jej zranić.
- Ale jesteś nieszczęśliwy, więc to cię chyba nie uratuje. – stwierdziłam i poklepałam go po ramieniu, po czym poszłam na balkon, czyli miejsce, gdzie 10 minut wcześniej nakryłam Andersona z Izi.
- Co tak myślisz? – z zamyślenia wyrwał mnie Wojtek.

Totalnie mnie zamurowało! Tego się nie spodziewałam za nic.

- Eee. Tak sobie. W sumie… O niczym wielkim. – mruknęłam.
- Przeszkodziłem w czymś? – spytał
- Nie no co ty. – zaśmiałam się cicho.
- Gdzie się podziała Izi?
- Pojechała do domu. Źle się czuła. – odpowiedziałam i spojrzałam na niego.

Słyszałam, że ktoś nas woła i weszłam razem z Wojtkiem do mieszkania. Zastaliśmy tam wszystkich skupionych na jednej rzeczy. Wlazły kiwnął mi w stronę skąd dochodziła kłótnia. Wyszłam na korytarz, a tam Facundo kontynuował wcześniejszą kłótnię z Heleną.

- Eee sorry. – szepnęłam i się zawróciłam.
- Nie nie nie – odpowiedział Facu. – Właśnie kończymy.
- O czym ty mówisz? – spytała blondynka.
- Z nami koniec. Mam tego wszystkiego dość! Masz mnie w nosie! Non stop się o wszystko czepiasz, nie wolno mi nigdzie bez ciebie wyjść nawet na głupie piwo z kolegami z drużyny!- wydarł się. – Mam tego dość. To koniec. – dodał.
- Facu błagam Cię nie rób mi tego.
- Nie. Już mam tego wszystkiego dosyć. Cześć. A tobie dziękuję za otworzenie mi oczu. – zwrócił się do mnie.

Siatkarka spojrzała na mnie morderczym wzrokiem.

- To na mnie chyba pora. – powiedziałam.
- Co?! Ty szmato! – krzyknęła i zaczęła mnie szarpać.
- Helena opanuj się! – krzyczał Conte, próbując ją ode mnie odciągnąć.


Jednak nawet na niego była zbyt silna. Wyrwała się i zaczęła mnie okładać pięściami i szarpać za włosy. O nie, miarka się przebrała.

- Jedyną szmatą w tym mieszkaniu jesteś ty. – warknęłam i ją odepchnęłam od siebie.

Zaczęłyśmy się szarpać, jednak moja w tym rola byłą taka, że ja się tylko broniłam.

- Już, już! Wystarczy! – oderwał ode mnie Helene Karol z Falascą.
- Co tu się dzieje? Co to ma znaczyć?

Falasca stał i patrzył się na nas dwie oskarżycielskim spojrzeniem. Helena zaczęła nawijać coś po hiszpańsku, a że ja nie mówię w tym języku spojrzałam się proszącym wzrokiem na Facu. Tłumaczył mi każde jej słowo na angielski. Kiedy tak staliśmy i słuchaliśmy tych kłamstw mówionych przez siatkarkę do mieszkania weszła Iza z Andrzejem. Gdyby jej wzrok mógł zabijać już dawno bym nie żyła.



~*~
Witam was kochani <3
Dzisiaj wyjątkowo szybko i długo ;) Miałam wenę w szpitalu i kiedy tylko znalazłam wolny czas to napisałam. I nie musiałyście czekać teraz JEBANY miesiąc :* Pozdrowienia dla anonimka, kolejnym razem może tak z profilu ? :) 
Jednak nikt nie zgadł o kogo mi chodziło :D 
Jeżeli chcecie przeczytać recenzje mojego bloga to zapraszam :
Cóż jednemu się podoba, drugiemu nie. Życie :) 
Za wszelkie błędy przepraszam:) 

niedziela, 7 czerwca 2015

9.Ponad chmurami, unosimy się, unosimy się. Między słowami, nie ma żadnych burz - rozpędziłeś je.

- Zgubiłaś coś tutaj?
- Tak. Telefon.
- Jaaasne. Teraz taką mamy wymówkę.-Podeszłam bliżej niego, bo kątem oka dostrzegłam mój telefon, leżący na pralce za Andrzejem. On chyba to źle zrozumiał. Nachylił się nade mną i patrząc mi się prosto w oczy z tym swoim głupim uśmieszkiem na twarzy wyszeptał- Pod tą sukieneczką też tak pięknie wyglądasz jak na fartuszku?
- Nawet lepiej a co chcesz się przekonać?


Jedna chwila nieuwagi i czmychnęłam mu pod ręką chwytając telefon. Wyszłam z łazienki. Oczywiście akurat na korytarzu stali siatkarze. Karol, Włodi, Matt, Facu z dziewczyną, Nico i jego narzeczona. Wszyscy patrzyli się na mnie i na Andrzeja. A my co zrobiliśmy? Zaczęliśmy się śmiać.

- Mówiłam ci, że nie masz się czym chwalić.
- To samo mogę powiedzieć o tobie. Nawet jak mnie zmuszą to drugi raz tego nie zrobię.
- Pff co ja mam wypisane na twarzy Matka Teresa? Nawet ja sama dłużej potrafię wytrzymać.


Nikt nie wiedział o co chodzi. Wszyscy byli przekonani, że w tej łazience przed chwilą działo się jedno. Ale nie. My rozmawialiśmy o tym kto dłużej potrafi nurkować.

- Mam nadzieje, że nie robiliście tego na mojej pralce.
- Nie. W wannie. -myślałam, że te oczy to im zaraz wyskoczą- Bo powiedz mi Karolku jak można nurkować w pralce? Ja wiem, że ty jesteś głupiutki ale żeby aż tak?
- No bo ja myślałem. Że no wiesz.
- Ojj Karol tobie tylko jedno w głowie. A poza tym proszę cię z nim? Przecież ja bym go kijem nie tknęła.
- Nawet jakbyś była ostatnia na ziemi to bym wolał umrzeć.
- Kiedyś to odszczekasz.


Goście poszli do pokoju, a ja spojrzałam się na Andrzeja i również skierowałam się w tamto miejsce. Siatkarz chwycił mnie za nadgarstek i szarpnął w swoją stronę. Mierzyliśmy się wzrokiem.

- Izi. Przecież wiesz, że ja tak nie myślę.
- Wyraziłeś się jasno.


Wyrwałam rękę i otworzyłam drzwi do których właśnie ktoś się dobijał. Przede mną pojawiła się ekipa z Rzeszowa i trochę naszych. We własnej osobie: Ignaczakowie (Krzysiu jeszcze nie pił, a już śpiewał od wejścia), Nowakowscy, Drzyzga, Konarscy, Winiarscy, Wlazły, a za nimi na końcu oparty o drzwi stał Penchev. Wyglądał nieziemsko w koszuli, jeansach i skórze. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się i pomachał mi. Kiedy ten cały tłum przeszedł już do pokoju skierował się w moją stronę.

- Pięknie wyglądasz.
- Ty również. Zapraszam.
- Pod sukienką pewnie jeszcze lepiej?
- Co wy macie do tego fartuszka?
- Raczej co pod nim jest.
- Wszędzie zboczeńcy.


Zdziwiło mnie, że Facu przyszedł z Heleną. Słyszałam już dawno temu, że się rozstali, a tu taka niespodzianka. Impreza trwała w najlepsze. Włączyliśmy sobie karaoke. Współczuje sąsiadom, zwłaszcza, że do mikrofonu wyrwał się teraz Winiar. Przyszedł do mnie wręczając mi drugi mikrofon, a że było to po paru głębszych już nie robiło mi to różnicy. Wszyscy to nagrywali. To będzie hit internetu. Wybór padł na Mig- Wymarzona. Nie dość, że śpiewaliśmy to jeszcze tańczyliśmy, chociaż tańcem tego nie można było nazwać. Okupowaliśmy mikrofon bardzo długo tak nam świetnie szło. Wszyscy mieliśmy z tego niezłą bekę. Ktoś może powiedzieć, że za bardzo się z nimi spoufalam. Wiem jakie relacje mamy w pracy, a jakie poza nią. Tam nie jesteśmy znajomymi, a poza tym słyszałam, że chłopacy z Miguelem normalnie imprezują. W sumie wyszło tak, że cała Skra i Resovia przyszła do mieszkania i nie poszliśmy na imprezę. Zrobiliśmy sobie własną, o wiele lepszą. Widziałam jak Facundo kłóci się z Heleną, a dziewczyna po ostrej wymianie słów wychodzi. Kiedy szłam w jego stronę na parkiet z powrotem wyciągnął mnie Penchev. Muszę przyznać, że niezły z niego tancerz. Bawiłam się świetnie. Nawet nie zauważyłam kiedy do mieszkania przyszedł Miguel wraz z Kowalem. To świadczy o tym, że rano nie mamy treningu. Na całe szczęście. Miałam jutro oglądać dwa mieszkania i jeżeli jakieś mi wpadnie w oko to jechać do Łodzi po rzeczy. Podziękowałam Nikusiowi za taniec i poszłam na balkon aby trochę się orzeźwić. Oparłam głowę o barierki i patrzyłam na Bełchatów. Nawet nie słyszałam jak ktoś pojawił się za mną, dopiero bluza która pojawiła się na moich ramionach pokazała mi, że ktoś do mnie przyszedł. Odwróciłam się i poczułam tylko ciepłe wargi na moich ustach. Ktoś się chyba rozhulał.