Jest
inaczej. Zupełnie inaczej. Już nie czekam aż zadzwonisz i powiesz,
że żałujesz. Że nadal jestem dla Ciebie najważniejsza. Już
nawet nie pamiętam zapachu Twoich perfum i Twojego głosu. Nie
płaczę po nocach i nie piszę do Ciebie żałosnych sms'ów z
nadzieją, że odpiszesz. Czasami przechodząc obok ławki, na której
siedzieliśmy na pierwszym spotkaniu, coś łapie mnie za gardło.
Ale to już nie to samo. Nie potrzebuję Cię. Męczyłam się pół
roku i dopiero teraz mogę to przyznać. Zrozumiałam, że to nic dla
Ciebie nie znaczyło. Może byłam tą drugą. Może właśnie teraz
mówisz innej, że nigdy nie spotkałeś kogoś takiego. Że kochasz
ją najmocniej na świecie. Chociaż zawsze mówiłeś to mi. Nie
wiem. I nigdy się nie dowiem. Znaczyłeś dla mnie cholernie wiele.
Wiedziałeś o tym, a mimo to zabawiłeś się mną. Widziałeś
miłość w moich oczach, a potem najzwyczajniej w świecie sprawiłeś
że znalazły się w nich łzy. Właśnie dzisiaj uświadomiłam
sobie, że nie warto płakać przez takich dupków jak ty, ale chyba
już trochę za późno.. Jesteś dupkiem, ale cholernie
pociągającym, nienawidzę Cię za to. Nie zapomniałam do dziś.
Początkowo nie chciałam tego, nienawidziłam siebie za to. Chciałam
to zniszczyć, zabić, pogrzebać, z czasem jednak przyzwyczaiłam
się do niej. Ale to wcale nie znaczy, że przestała boleć.
Najbardziej boli przed drobiazgi: gdy dobiegają mnie dźwięki
piosenki, którą razem słuchaliśmy, gdy ktoś wymieni tytuł
filmu, o którym rozmawialiśmy, gdy gdzieś usłyszę twoje imię,
wciąż tak bliskie i ukochane. Siedzę pośród czterech ścian
kompletnie sama. Twoja bluza którą zostawiłeś którejś nocy
dalej u mnie leży. Nie mogę uwierzyć jak mogłam być taka głupia.
Kiedy myślę o tym łzy zbierają mi się w kącikach oczu. Ciesze
się że zakończyłam ten toksyczny związek. Przez pierwszy tydzień
moją miłością były procenty i papierosy. Chociaż to drugie było
nią zanim Cie spotkałam. Jako sportowiec nie lubiłeś papierosów,
wiedziałeś że ja ich tak szybko nie rzucę. Izi. Wszyscy wiedza ze
maja zakaz mówienia tak do mnie. On uwielbiał tak mowic.. On...
Bardziej będziecie znali go jako Andrzeja Wrone. Przykładnego
siatkarza i ideała każdej kobiety. Ja znam go z tej drugiej strony.
Kurcze no zostaję tu :D
OdpowiedzUsuńSpodobała mi się taka wizja przedstawiania Andrzeja od tej złej strony, przeważnie jest on tym, jak to nazwałaś, idealnym :)
Jestem ciekawa, jak się to wszystko rozwinie ^^
Całuję :*
Podoba mi się ten mocny początek. Zastanawiam się, czy będziesz przedstawiać wydarzenia "po" rozstaniu, czy raczej retrospekcje :)
OdpowiedzUsuńTaki zły Andrzej to coś, co mi się naprawdę podoba, bo zazwyczaj jest roześmianym chłoptasiem :)
Czekam na następny, bo mam nadzieję, że będziesz pisała dalej :)
W międzyczasie zapraszam też do siebie. Wiem, że już sporo rozdziałów, dlatego stworzyłam dodatkowo streszczenie dla tych, którzy nie mają zbyt wiele czasu :)
http://we-will-be-the-champions.blogspot.com
Zapraszam do siebie na 10 :)
OdpowiedzUsuńhttp://we-will-be-the-champions.blogspot.com/
Oooo niee... :O nie czytając tego przeszłam od razu do 1 rodziału ... Dziewczyno! Jaki ty masz talent ... szok szok szok ! haha ... nawet nie wiem co napisać .. strasznie mi sie zapowiedź tego bloga PODOBA! uciekam czytać dalej i Pozdrawiam! :* weeeny ! *.*
OdpowiedzUsuń